Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2015

Raport z kolonii zamorskich - odc.19 - Prawda czasu, prawda ekranu

Ubiegłoroczny Nataliowy projekt kinematograficzny zakończony, a my wciąż nie zwalniamy. Do kina po prostu chodzić lubimy. Bo to i pocałować się można bez świadków, za rękę potrzymać itd... Tym razem wybór padł na „The Imitatation Game”. Fabuły opowiadać nie zamierzam. Większości lepiej lub gorzej jest znana, a kto zupełnie niezorientowany wesprzeć się może tutaj . Nati, która nagle ciekawością historyczną zapałała od kilku tygodni namawiała mnie do filmu obejrzenia. Ja zaś na pozycjach się okopałem i zbojkotować film postanowiłem, obrażony na fałszerstwa historyczne w nim zawarte. I gdyby nie fakt, że Edyta z Michałem wyrazili ochotę by wybrać się do kina, pewnie bym filmu nie obejrzał. Tak więc w niedzielny wieczór, nie decydując sie na colę i pop-corn zasiedliśmy w kinowej sali. 

Raport z kolonii zamorskich - odc.18 - Pulau Ubin

W minioną sobotę, wylądowaliśmy na Pulau Ubin , niewielkiej wyspie należącej do Singapuru. Towarzyszyli nam Edyta i Michał, których zdjęcia niestety uwiecznić nie zdołały, ale słowo honoru, byli. I my, i Oni powoli zbliżamy się do odtrąbienia odwrotu z Singapuru, a Pulau Ubin znajdowało się na liście miejsc, które chcielibyśmy zobaczyć, lecz dotąd jeszcze nie widzieliśmy lub tych, w których byliśmy, ale na tyle dawno, że chcemy do nich wrócić jeszcze raz.

Food Adventure, Part 2 – po wietnamsku w Chinatown, z Żoną Autora.

Jak każde szanujące się kosmopolityczne miasto, także Singapur posiada swoje Chinatown. Miejsce to bardzo turystyczne, kiczowate, ale mimo wszystko warte odwiedzenia. Szczególnie wieczorem gdy zbliża się jakieś chińskie święto. Przystrojone jest wtedy różnobarwnymi lampionami, często można trafić na występy artystyczne różnej maści. Jeśli akurat nie zbliża się żaden festiwal, warto zejść z tych najbardziej zatłoczonych uliczek pełnych straganów dla turystów i pozaglądać tam, gdzie siedzą lokalesi.

Raport z kolonii zamorskich - odc.17 - Król szczurów

Nietypowo, bo na dwa dwa wpisy w tym tygodniu pojadę. Nim jednak ruszę do zasadniczego w klawiaturę rąbania, moją żonę, Nati chciałbym przeprosić. Mówiłem, że pisać na poniższy temat nie zamierzam. Faktycznie, kiedy pytałaś, wcale nie miałem takiego zamiaru. Już nawet produkcję kolejnego wpisu uruchomiłem do półmetka docierając, gdy coś mi w głowie zachrobotało. Postanowiłem tekst odłożyć do poczekalni, by zająć się tym, co mi nagle i dość niespodziewanie do głowy wskoczyło. Wpis niezbyt długi się zapowiada i w zasadzie nie bardzo wiem co chcę nim przekazać, ale uznałem, że powstać musi. Będzie to kolejny z cyklu wpisów niefotogenicznych, zatem spragnionym zdjątek i uczty wzrokowej zostają do wyboru:   A)  droga do kuchni celem herbaty zaparzenia,   B) bezgraniczne oddanie się lekturze wpisu,   C) ???, Osobiście doradzam odpowiedź B.

Raport z kolonii zamorskich - odc.16 - Biały może więcej

Swoje wpisy staram się dzielić na te, które ludzkości niewielką korzyść przynoszą, a ich autora chciałoby się najchętniej postawić w ringu z Tyson-em, oraz te, o tematyce ważkiej, bulwersującej i niebywale istotnej.  Ostatnie tygodnie zdominowały te pierwsze, bo to czas świąteczny, wszyscy się kochamy i tak dalej, więc co ja aurę będę psuł - myślałem sobie. Postanowiłem w świąteczne buty wejść na całego, popisać w grudniu nieco lajtowo, a z grubej rury uderzyć dopiero teraz. Tym bardziej, że temat zapisany na sticker-ze wisiał mi - bez głupawych żartów proszę - na desku lapka od dość dawna. Wystarczyło pajęczynki go jedynie pozbawić. Znajomością języka langłicz z Jackowa próbką się popisałem, więc by koniec nadać wprowadzeniu, bo pamiętam z lekcji języka polskiego, że tekst winien posiadać wprowadzenie, część główną i zakończenie, powiem jedynie, że z samym Stingiem współpracę nawiązać zamierzam. Podrzucam mu gotowy materiał na nowy hit - białas w Singapurze. Będzie to wpis niefotog

Raport z kolonii zamorskich - odc.15 - Powolne wejście w Nowy Rok blogerski

Wracam w Nowym Roku. Z nowymi siłami (?), nowymi pomysłami i chęcią tworzenia niemożliwą do powstrzymania. Okolicznościowe życzenia noworoczne już wyraziłem nim stary rok poszedł w odstawkę, ale jeszcze raz pozwolę sobie życzyć wszystkim - taki mój kaprys - wszystkiego najlepszego w roku 2015. By to codzienność przynosiła radość, bo nie ma co trwać w oczekiwaniu na jej pojawienie do najbliższych wakacji, długiego weekendu, wymarzonego wyjazdu do Paryża, Rzymu, Koluszek, lecz w każdym kolejnym dniu odnajdywać przyjemność. By nie obawiać się poranka, z ochotą witać nowy dzień. Żyć tak, aby gdy rano podnosicie powieki, stopy kładąc na podłodze, diabeł w piekle mamrotał - O ku…wa, obudził/a się . Tego właśnie życzę wszystkim.