Ubiegłoroczny Nataliowy projekt kinematograficzny zakończony, a my wciąż nie zwalniamy. Do kina po prostu chodzić lubimy. Bo to i pocałować się można bez świadków, za rękę potrzymać itd... Tym razem wybór padł na „The Imitatation Game”. Fabuły opowiadać nie zamierzam. Większości lepiej lub gorzej jest znana, a kto zupełnie niezorientowany wesprzeć się może tutaj . Nati, która nagle ciekawością historyczną zapałała od kilku tygodni namawiała mnie do filmu obejrzenia. Ja zaś na pozycjach się okopałem i zbojkotować film postanowiłem, obrażony na fałszerstwa historyczne w nim zawarte. I gdyby nie fakt, że Edyta z Michałem wyrazili ochotę by wybrać się do kina, pewnie bym filmu nie obejrzał. Tak więc w niedzielny wieczór, nie decydując sie na colę i pop-corn zasiedliśmy w kinowej sali.